Nastoletnia Cassandra Rose Doohan urodziła dziecko. Bardzo szybko okazało się, że macierzyństwo w jej wyobraźni to tylko czcze fantazje, niemające nic wspólnego z rzeczywistością. Gdy prawdziwa rola matki zaczęła ją przerastać, dziecko stało się celem jej agresji. W końcu doszło do tragedii.
Cassandra znęcała się nad maleństwem przez co najmniej kilka tygodni. Biła je, krzyczała na nie, na ciele dziecka odnaleziono szereg sińców, ran, a nawet połamane kości. Feralnego dnia dziewczyna bardzo mocno potrząsnęła dzieckiem, doprowadzając do poważnych uszkodzeń kręgosłupa i mózgu.
ZOBACZ TEŻ: Powiedziała świadkowej, że na ślub może założyć co chce. Gdy goście zobaczyli jej strój myśleli, że śnią!
Wiotkie i niedające znaków życia dziecko znalazł jego ojciec, który od razu wezwał służby. Mała niestety zmarła po dwóch dniach w szpitalu. Jej nastoletnia matka trafiła z kolei do aresztu. Początkowo nie przyznawała się do winy.
Przyznała się dopiero po namowach adwokata. Jej pełnomocnik nie chce bowiem dopuścić do skazania jej na dożywocie. Argumentuje to tym, że Cassandra miała trudne dzieciństwo i ojca sadystę. Przez to nie poznała nigdy jak wygląda prawdziwa rodzina i rola matki.
Sąd ma się przyjrzeć także zaniedbaniom ze strony opieki socjalnej, która mimo otrzymywanych ostrzeżeń o możliwości znęcania się nad dzieckiem nie zareagowała.
Dziś sąd w Perth wydał wyrok w sprawie. Plan adwokata i dziewczyny spalił na panewce – została skazana na dożywocie. O przedterminowe zwolnienie będzie mogła ubiegać się najwcześniej za 13 lat. Sąd uznał, że zbrodnia, którą popełniła jest zbyt poważna, by skazać ją na terminowe pozbawienie wolności.
o2.pl/ abc local/ foto: pixabay