Ginekolog, do którego zgłosiła się 35-letnia kobieta od razu wiedział, że coś nie gra. Krótka rozmowa z kobietą pozwoliła mu na poznanie dramatycznej prawdy.
Zdarzenie miało miejsce w Mirkowie pod Wrocławiem. Ginekolog miał do przebadania 35-letnią kobietę, która zgłosiła się do niego kilka dni temu. Od razu zauważył, że musiała ona niedawno urodzić dziecko. Postanowił przeprowadzić z nią poważną rozmowę.
ZOBACZ TEŻ: 9-latka nigdy nie dotarła do szkoły. W opuszczonych garażach wydarzył się koszmar
Kobieta przyznała się, że niedawno rodziła. Gdy lekarz zapytał, gdzie jest dziecko, pacjentka odparła, że w bagażniku jej motocykla! To tam znaleźli jego zwłoki policjanci, wezwani przez ginekologa, któremu pacjentka powiedziała, że noworodek nie żyje.
Kobieta została zaaresztowana i wkrótce postanowiono jej zarzuty dzieciobójstwa i znieważenia zwłok. Przyznała się tylko do tego drugiego zarzutu.
Szokujące tłumaczenia. Kobieta zeznała, że poród zaczął się u niej nagle – gdy była w toalecie. Dziecko miało wpaść do muszli klozetowej i zachłysnąć się wodą. Twierdzi, że nie wezwała pomocy, gdyż była w szoku.
Kobieta zostanie wkrótce poddana badaniom psychologicznym, zaś zwłoki noworodka zostały przekazane do sekcji zwłok. Śledczy chcą także przeprowadzenia dodatkowych badań, aby ze stuprocentową pewnością ustalić przyczynę śmierci dziecka.
źródło: o2. pl/ źródło foto: wsieci 24. pl