W Milanówku pod Warszawą doszło do wstrząsającego zdarzenia. Około 2 w nocy strażacy otrzymali zawiadomienie o pożarze auta na posesji gdzie sprzedawano świąteczne choinki. Nie spodziewali się, że we wraku dokonają tak makabrycznego odkrycia.
Do pożaru doszło w nocy z niedzieli na poniedziałek. Na miejsce zadysponowano zastępy straży pożarnej z Grodziska Mazowieckiego. Płonął samochód osobowy marki saab, który stał na placu przy ulicy Królewskiej, gdzie sezonowo sprzedawane są choinki.
ZOBACZ TEŻ: Od 200 lat nikt nie umie rozszyfrować tego napisu. Miasto ogłosiło nagrodę!
Gdy udało się opanować ogień, który strawił zarówno przedział pasażerski jak i silnikowy auta, strażacy dokonali makabrycznego odkrycia. Na tylnym siedzeniu auta leżały zwęglone zwłoki. Najprawdopodobniej był to mężczyzna. Czy sprzedawał w tym miejscu choinki i został na noc w aucie, próbując się ogrzać?
Na to wskazują ustalenia dokonane przez dziennikarzy fakt24.pl. Mężczyzna przebywający w aucie dogrzewał się poprzez jakąś dodatkową instalację i wówczas musiało dojść do zwarcia i zaprószenia ognia. Dlaczego nie udało mu się uciec? Być może spał w momencie wybuchu pożaru, a gęsty, toksyczny dym z płonących elementów auta sprawił, że mężczyzna stracił przytomność.
Sprawa jest badana przez biegłych z zakresu pożarnictwa pod nadzorem prokuratury. Śledczy ustalają też tożsamość zmarłego mężczyzny.