Oba te kraje nie należą do NATO, ale ściśle z Sojuszem współpracują. Czy to wymusza na nas udzielenie im pomocy zbrojnej?
Hans Helseth, specjalny doradca w Połączonym Centrum Działań Bojowych NATO(JWC) udzielił ostatnio dość kontrowersyjnej wypowiedzi. Uznał mianowicie, że moralnym obowiązkiem państw Sojuszu Północnoatlantyckiego byłoby przyjście z pomocą Szwecji lub Finlandii, gdyby te państwa zostały zaatakowane przez Rosję.
Wypowiedź Halsetha została szybko sprostowana przez rzecznika prasowego JWC, pułkownika Stefana Kuehlinga, który poinformował, że to tylko prywatna opinia doradcy.
Do sprawy odniósł się też generał Mieczysław Bieniek, który pełni funkcję zastępcy dowódcy strategicznego NATO:
„Może ktoś coś źle zrozumiał, ale artykuł 5 ich nie obejmuje. Oczywiście, że Szwecja i Finlandia blisko współpracują z NATO. Wspólnie ćwiczymy, mamy różne umowy o współpracy, ale obrony terytorium te umowy nie obowiązują.”
– wyjaśnił.
Czym innym są umowy pomiędzy poszczególnymi państwami. Tu generał zwraca uwagę, że jeśli jakieś państwo NATO podpisałoby takie porozumienie, o wspólnej obronie granic z którymś z omawianych państw, to byłoby zobowiązane do reakcji, ale ustalenie to nie objęłoby całego Sojuszu.
Na mocy takich umów zwiększają ostatnio współpracę wszystkie państwa skandynawskie. Szwecja, Dania, Finlandia, Norwegia i Islandia zaczynają wymieniać się danymi wywiadowczymi i wspólnie monitorować sytuację w Arktyce, która stanowi łakomy kąsek dla Rosji. Nie wykluczone, że za jakiś czas to tam właśnie skoncentrują się wysiłki światowych mocarstw żądnych surowców naturalnych.