Już wiadomo kto zabija bałtyckie foki! „Będzie ich ginąć jeszcze więcej!”

Wczoraj pisaliśmy o tajemniczej sprawie umyślnego zabijania fok na polskim wybrzeżu. W ciągu zaledwie tygodnia odkryto ciała czterech zwierząt, które bez żadnych wątpliwości zabił człowiek. [ZOBACZ]Wszystko wskazuje na to, że  foki padły ofiarą rybaków.

 

Rybacy są zdegustowani materiałami medialnymi, które – ich zdaniem – w niesłuszny sposób przedstawiają martwe foki jako ofiary czyjegoś bestialstwa. Z ich perspektywy są to szkodniki, których nieograniczone rozmnażanie generuje potężne straty całej branży.

 

Znowu TVN pokazuje martwe foczki. Jak im dam! To nie foki powinny tu rządzić, tylko rybacy.  Nie trzeba wielkiego śledztwa prokuratury. Ktoś z rybaków nie powstrzymał ręki. Nie dziwię się. Przez głupie pomysły z rozmnażaniem fok, my rybacy, idziemy z torbami

 

– powiedział w rozmowie z wp.pl Andrzej Dettleff, szyper kutra rybackiego z Jastarni.

 

Według doniesień wp.pl rybacy nieoficjalnie przyznają, że sami zabijają foki, które zamiast polować wyjadają im ryby z sieci. Szczególnie bolesna jest strata łososi bałtyckich. Jest to ryba o limitowanym połowie, której cena waha się od 26 do ponad 40zł za kilogram. Nie dziwi więc, że w takiej sytuacji dla rybaków liczy się każda wyłowiona sztuka.

 

Niestety, zazwyczaj foki są szybsze i często wyjadają te cenne ryby prosto z sieci i haczyków zastawianych przez rybaków.

 

Rybacy domagali się wprowadzeniu odstrzału fok. Ich pomysł poparła posłanka PiS Joanna Arciszewska-Mielewczyk, jednak został tak mocno skrytykowany, że odciął się od niego minister gospodarki morskiej.

 

Sami sobie poradzą

 

Rybacy uznali więc, że sami dadzą sobie radę i będą tępić foki doprowadzające ich do ogromnych strat finansowych. Andrzej Dettleff szacuje, że w ubiegłym sezonie stracił około 60 tys. złotych. Podobne kwoty podają inni rybacy. Ubieganie się o odszkodowania jest bardzo trudne.

 

Prawda jest taka, że do fok trzeba strzelać i je unicestwić. Dopóki nie powstało fokarium na Helu, problemu ze szkodami nie było. Teraz to jednak fajny biznes dla naukowców. Ściąga się frajerów i trzepie kasiorę, bo foczki ładnie wyglądają na zdjęciach z wakacji. Wolałbym jednak, aby taką samą ochroną objąć nasz biznes. My zatrudniamy pracowników i płacimy podatki

– dodaje Dettleff.

 

Czy 300 fok, bo tyle zamieszkuje nasze wybrzeże, faktycznie może powodować aż tak wielkie straty u rybaków? Nam ciężko to ocenić, ale z pewnością bez potrzeby rybacy nie podnosiliby tego tematu. Jeśli zabijają zwierzęta samodzielnie to łamią polskie prawo i muszą ponieść za to konsekwencję, ale mimo to dobrze by było, aby specjaliści i uczeni spotkali się z nimi i spróbowali wypracować rozwiązanie.

 

o2.pl

Komentarze