Umiłowany Przywódca Korei Północnej panicznie boi się szpiegów i spisków. W swoim kraju łatwiej trzymać mu rękę na pulsie. Ale nawet wyjeżdżając na historyczny szczyt do Singapuru nie zostawił niczego przypadkowi. Kim Dzong Un przywiózł ze sobą wszystko, co było mu potrzebne do samowystarczalności!
Delegacja Korei Północnej przybyła do Singapuru trzema samolotami. Dwa Ił-76 przywiozły mniej ważnych gości i cały niezbędny sprzęt, zaś Boeing wyczarterowany od linii Air China stał się samolotem Kim Dzong Una.
Wśród rzeczy, które przyleciały z Pjongjangu była… przenośna toaleta! Kim Dzong Un chciał uniemożliwić obcym szpiegom pobranie próbek swoich produktów przemiany materii, które mogłyby posłużyć do przebadania jego stanu zdrowia.
Poza kibelkiem Koreańczycy przywieźli ze sobą zapas jedzenia, opancerzoną limuzynę i wiele innych. Dodatkowo samoloty poleciały dłuższą trasą – nad Pekinem, która zajęła 10 godzin. Szybsza trasa, nad Szanghajem, zajęłaby około 6,5 godziny, ale wiodła w dużej mierze nad morzem. Koreańczycy uznali, że bezpieczniejsza będzie trasa nad lądem, dodatkowo nad krajem, który można nazwać sojusznikiem Kim Dzong Una.
Szczyt w Singapurze zakończył się – według oficjalnych wypowiedzi – wielkim sukcesem. Korea Północna i USA podpisały porozumienie, które ma zainicjować denuklearyzację komunistycznego reżimu. W praktyce – to wciąż tylko słowa. Ale miejmy nadzieję, że to spotkanie faktycznie doprowadzi do zmniejszenia napięcia w tym kawałku świata.