O porodach w różnych, dziwnych miejscach słyszeliśmy już wiele historii. Jednak takiego czegoś jeszcze nie grali. Kobieta urodziła dziecko na drzewie i zeszła z niego… dopiero po dwóch dniach. Sytuacja miała miejsce w Mozambiku, który ostatnio dotknął cyklon Idai i powódź. Żywioł zabił w tym kraju około 700 osób. Mieszkanka afrykańskiego kraju uciekała i nie miała wyjścia.
Pani Amelia uciekając przed żywiołem wraz ze swoim 2-letnim synkiem, postanowiła że wskoczy na drzewo. Nie miałam wyboru. Byliśmy sami z synem, musieliśmy wspiąć się na drzewo – powiedziała pani Amelia, którą cytuje UNICEF. Kobiecie zaczęły się skurcze i nie miała wyboru – musiała urodzić dziecko na drzewie. Zaczął się ból, w pobliżu nie było nikogo, kto mógłby mi pomóc. W ciągu kilku godzin urodziłam moją córeczkę, Sarę, na szczycie tego mangowca. Byłam zupełnie sama z Sarą i synem – mówiła. Po wszystkim została jeszcze z maleństwem 2 dni. Na ziemię całej trójce pomogli zejść sąsiedzi rodziny. Okazuje się, że ich zdrowie jest w jak najlepszej kondycji i nikomu nic się nie stało. Płakałam i krzyczałam. Czasami myślałam, że oto rodzi się moja córeczka, a czasami sądziłam, że to po prostu głód. Wielu ludzi straciło przez powódź wszystko, ale ja coś zyskałam – mówiła Amelia.
Co za niesamowita historia. Przyznamy szczerze, że nie słyszeliśmy jeszcze czegoś takiego. To na prawdę cud, że całej trójce udało się wyjść z tego bez szwanku…
źródło: o2.pl fot. youtube.com