Po dwóch fatalnych błędach naszego zespołu Senegal w zasadzie dostał bramki na tacy. Przy jednej z nich winę częściowo ponosi Wojciech Szczęsny. Jego ojciec Maciej skrytykował go chyba najostrzej ze wszystkich!
Wczorajsza porażka 2:1 z Senegalem była jak kubeł zimnej wody dla reprezentacji i zapatrzonych w nią kibiców. Mało kto słuchał bardziej wyważonych opinii ekspertów, którzy uważali, że remis z drużyną z Czarnego Lądu będzie dużym sukcesem. Tymczasem nie ma nawet tego.
Pierwszą bramkę możemy w zasadzie wybaczyć Cionkowi. To w dużej mierze zwykły pech, że piłka akurat tak odbiła się od jego nogi. Ale przy drugim golu cała nasza reprezentacja zdawała się spać. Fatalne podanie Krychowiaka, błąd Bednarka, który nie zauważył wracającego na boisko Senegalczyka i… no właśnie. Interwencja Wojtka Szczęsnego, co do której opinie są podzielone.
Jego ojciec powiedział wprost, co myślisz o wyczynie syna:
Dopełnieniem wszystkiego była przebieżka naszego bramkarza. Chyba do kiosku z napojami wyskokowymi. Senegalczyk strzelił bramkę, nie mając z tym żadnego kłopotu. Do pustej.
Maciej Szczęsny nie oszczędził nawet swojego syna❗💥 Całe „Okiem cenzora” zobaczycie tutaj ➡ https://t.co/AAiO9lgxig #Mundial18 pic.twitter.com/vsgr74Lw2N
— TVP Sport (@sport_tvppl) 19 czerwca 2018
Skąd tak bezlitosny ton ojca o własnym synu? Wydaje się, że źródłem może tu być dziwny konflikt, który jest między panami. Od 2013 roku w zasadzie nie utrzymują oni ze sobą kontaktu.
Maciej Szczęsny twierdzi w wywiadach, że nie zna przyczyn tego nagłego zwrotu akcji, gdyż wcześniej miał rzekomo świetny kontakt z synem. Sugerował jedynie, że konflikt pojawił się, gdy Szczęsny junior zaczął spotykać się z Mariną Łuczenko.
Cóż, jakie by nie były relacje pomiędzy ojcem a synem, w naszym odczuciu publicznie nie powinni sobie okazywać braku szacunku. A tak sformułowana krytyka chyba zasługuje na określenie cios poniżej pasa.