Wydawać by się mogło, że to nie jest prawda, że takie rzeczy się po prostu nie zdarzają – a jednak… Mężczyzna przez pięć dni konał na ulicy, a nikt nawet nie zareagował. Jest to smutna historia o ludzkiej znieczulicy na czyjeś nieszczęście. Starsze małżeństwo chciało spędzić ze sobą ostatnie chwile życia, musiało je jednak przeżyć na ulicy. Dlaczego? Oto jest pytanie…
„Fakt” pisze o kobiecie, która ułożyła stertę ubrań przy ulicy żeby stworzyć prowizoryczne posłanie. 78-letni pan Józef odszedł trzymając za rękę ukochaną 69-letnią panią Ewę. Parą nie zainteresowała się ani straż miejska, ani policja, dosłownie nikt! Gdyby tylko ktoś nas powiadomił o odnalezieniu tych ludzi, to zapewnilibyśmy im dach nad głową – powiedziała dla „Faktu” Katarzyna Gryzło, ze schroniska dla bezdomnych „Przystań” pod Malborkiem. Najpierw nieszczęście dotknęło ich poprzez wyrzucenie z domu przez własnego syna. Później odnaleźli szczęście w ośrodku „Przystań”. Niestety, nie potrwało ono długo. W lutym pan Józef dowiedział się, że ma nieuleczalny nowotwór. Staruszek trafił do hospicjum, lecz nie mógł wytrzymać bez swojej wybranki życia. Postanowił opuścić je na własną rękę i osiedlić się wraz z kobietą w swojej starej altance. Niestety, okazało się, że nic z niej nie zostało i musieli sobie radzić w inny sposób. Pani Ewa rozłożyła stertę ubrań na której leżeli przez 5 dni na ulicy, gdy pan Józef konał w bolesnych męczarniach. Policja przyjechała, spisała ich i pojechała dalej. To samo straż miejska. Nikt im nie pomógł. Aż w końcu chłop zmarł – opowiada dla „Faktu” Józef Kowalski.
Aż serce boli, gdy słyszy się o takich sytuacjach. Życie zabrało im wszystko, nie zdołało odebrać tylko jednego – miłości. Smutna historia, która jest nauką dla każdego z nas.
źródło:fakt.pl fot. pixabay.com