Nie milkną echa w sprawie tragicznego potrącenia na warszawskich Bielanach. Teraz głos w sprawie zabrali przedstawiciele Zarządu Dróg Miejskich, którzy przedstawili swoje ustalenia.
ZDM dysponuje nagraniami z monitoringu przy skrzyżowaniu ulic Sokratesa i Sandora Petofiego na warszawskich Bielanach. Widać na nich, że pomarańczowe BMW pędzi do przejścia z ogromną prędkością, siegającą 130 kilometrów na godzinę!
ZOBACZ TEŻ: Ojciec z Zespołem Downa wychował zdrowego chłopca! Jego syn jest teraz…
Łukasz Puchalski, dyrektor Zarządu Dróg Miejskich w Warszawie spotkał się z komisją powypadkową, której przekazał swoje ustalenia. Dodał, że kierowca rozpoczął hamowanie na około 30 metrów przed przejściem dla pieszych, co oznacza, że doskonale widział pieszego, ale ze względu na prędkość nie miał szans zareagować.
Gdyby jechał z prędkością 50 kilometrów na godzinę, a więc tą maksymalną dozwoloną w mieście i rozpoczął hamowanie w tym samym momencie, prawdopodobnie udałoby mu się zatrzymać bez większych problemów.
Puchalski dodał też, że w tej sprawie można powiedzieć, że „sąsiad zabił sąsiada”, bowiem kierujący BMW mieszka na przedłużeniu ulicy Sokratesa. Jest mechanikiem i sam przerobił swoje auto. Policja ma poważne wątpliwości czy samochód po takich modyfikacjach powinien być dopuszczony do ruchu.
Komisja powypadkowa ustaliła, że tego dnia panowały bardzo dobre warunki widoczności i nie może być mowy o oślepieniu przez słońce. W ogóle nie powinno dojść do tego wypadku. Oczywiście, gdyby tylko 31-letni Krystian O. jechał zgodnie z przepisami.
Szerzej o okolicznościach wypadku pisaliśmy w poniższym artykule:
Ojciec zginął ratując dziecko i żonę. Tragedia w Warszawie
Natomiast tutaj możecie zapoznać się z tłumaczeniami Krystiana O.:
Zabił swoim BMW człowieka w Warszawie. Znamy tłumaczenia kierowcy!