51-letni Todd Barket z Brandon na Florydzie wpadł i to dosłownie podczas rozmowy o pracę. Mężczyzna okazał się mordercą sprzedawczyni, która zginęła 20 lat lat temu. Amerykanin przez cały ten czas był nieuchwytny i cieszył się wolnością do czasu feralnej rozmowy o pracę jaką odbył w ubiegłym miesiącu. Barket przeszedł wszystkie etapy rekrutacji, kiedy wydawało mu się, że dostanie pracę sprawy obrały nieoczekiwany obrót.
Mężczyzna został poproszony o oddanie odcisków palców. Z racji tego, że nigdy wcześniej nie był karany 51-latek chętnie przystał na propozycję pracodawcy. Następnego dnia do jego domu zapukali umundurowani funkcjonariusze i wyprowadzili go w kajdankach. W toku prowadzonego śledztwa okazało się, ze odciski Todda Barketa pasują do śladów jakie 20 lat temu na narzędziu zbrodni zostawił morderca kasjerki z Florydy.
Oskarżony próbował tłumaczyć się w sądzie twierdząc, że doszło do fatalnej pomyłki, ponieważ nie jest mordercą Sondry Better. Mężczyzna był w sklepie, który prowadziła zamordowana, jednak jak zeznał znalazł ją już martwą. Korzystając z okazji miał zabrać ze sklepowej kasy 100 dolarów. Prokuratura i sąd nie uwierzyli w bajkę Barketa. To, że jest mordercą potwierdziły również badania DNA. Mężczyzna został skazany na dożywotnie więzienie.
źródła: o2.pl, foto youtube.com