43-letnia Eleonora Z. przez wiele lat zarabiała swoim ciałem przy drodze ze Szczecina do Stargardu. W 2007 roku prostytutka zaszła w ciążę, najpewniej z jednym z klientów. Niemal do samego porodu dalej świadczyła seksualne usługi. Gdy wreszcie nadszedł czas rozwiązania, kobieta na działkach na Wyspie Puckiej zrobiła coś okropnego.
O tajemnicy Eleonory Z. wiedziały tylko dwie osoby – jej alfons i jeden z klientów. Kobieta urodziła dziecko samodzielnie, do wiaderka. Następnie pozwoliła mu utopić się w wodach płodowych. Zwłoki noworodka wyniosła na śmietnik, szczelnie owinięte w foliowe torebki.
ZOBACZ: [VIDEO] Horror na A4: kobieta spłonęła żywcem w samochodzie. Wszystko przez kierowcę BMW!
Policja o sprawie usłyszała po dziesięciu latach. W 2007 roku jeden z informatorów policyjnych przekazał wiadomość o strasznym czynie prostytutki. Zatrzymano ją i przeprowadzono konfrontację. O dziwo, kobieta szybko zmiękła i przyznała się do zbrodni, choć nigdy nie odnaleziono ciała dziecka, a więc koronnego dowodu w sprawie.
Proces kobiety rozpoczął się w poniedziałek. Oskarżono ją o dzieciobójstwo, nie zaś o zabójstwo. Różnica między obiema sprawami dotyczy ewentualnej odpowiedzialności – za dzieciobójstwo można trafić do więzienia na zaledwie pięć lat, a nie na np. dożywocie, jak w wypadku oskarżenia o morderstwo.
Kobieta przed sądem wyznała wszystko. Wkrótce więc powinniśmy się dowiedzieć, na jaką karę skaże ją sąd.