Do groźnie wyglądającego wypadku doszło w Jankowicach na Dolnym Śląsku. 51-letni kierowca nissana wypadł z z drogi i dachował uderzając o płot jednej z posesji. Nie był w stanie sam opuścić rozbitego auta po dachowaniu, dlatego musieli pomóc mu strażacy. Szybko nabrali wątpliwości, co do całego wypadku…
Do zdarzenia doszło w niedzielę przed południem przy ulicy Nowej w Jankowicach. 51-latek rozbił auto o płot posesji, a jego samochód po dachowaniu zatrzymał się w pozycji do góry kołami. Nie był w stanie wyjść z pojazdu, więc pomogli mu w tym strażacy.
ZOBACZ TEŻ: Agresywna SROKA zabiła rowerzystę. To nie pierwszy tego typu przypadek
Prędko okazało się, że kierowca nie był w stanie wyjść z pojazdu nie z powodu obrażeń czy zniszczeń konstrukcji, a dlatego, że był kompletnie pijany. Gdy przejęli go policjanci, wydmuchał aż 2,5 promila! Jak powiedział, był zdenerwowany, bo pokłócił się z partnerką.
Cały ten wypadek to szczęście w nieszczęściu. Mimo, że wszystko wyglądało bardzo groźnie, kierowca nie odniósł praktycznie żadnych obrażeń. Do szpitala zawieziono go czysto profilaktycznie.
Kolejny niezwykle szczęśliwy traf losu to fakt, że na chodniku, przez który przeleciało auto nie było nikogo! Kierowca mógłby bowiem z łatwością zabić przechodzących pieszych. Ku przestrodze policjanci opublikowali zdjęcia z wypadku.
o2.pl/ foto: policja