Studentka z Majdanu Kozłowieckiego dopuściła się czynu którego będzie żałować do końca życia. Spaliła swoją córeczkę w piecyku tuż po porodzie, po czym w tym samym pomieszczeniu uprawiała seks ze swoim chłopakiem. Następnie razem udali się na wesele. Aż ciężko uwierzyć w to, że ta historia miała miejsce. Teraz 21-letnia Agata ubolewa przed sądem i wylewa morze łez. Szkoda, że nie pomyślała o tym gdy popełniała tę zbrodnię.
„Fakt” pisze, że w piątek w Lublinie zeznawali świadkowie. Szokujące fakty nt. zbrodni wychodzą na jaw z każdym dniem. Proces powoli dobiega końca. Wezwali nas rodzice oskarżonej, mówiąc, że mają w domu spalone zwłoki – mówili policjanci w sądzie. Kiedy zdjęliśmy fajerki z piecyka, zobaczyłem kawałek nadpalonej nóżki, trochę dalej była część rączki, puszka po piwie i niedopalone śmieci – mówił jeden z funkcjonariuszy wstrząśnięty tym widokiem. To właśnie ten policjant wraz z kolegą pojawili się pierwsi na miejscu w małej wsi – Majdanie Kozłowieckim. 21-letnia Agata spaliła swoją nowo narodzoną córeczkę. Policję zaalarmowali rodzice, którzy twierdzili, że dziewczyna ostatnio bardzo przytyła i się martwią. To oni mieli pytać się dziewczyny czy jest w ciąży. Za każdym razem zaprzeczała. Dodatkowo zamknęła się w pokoju i przestała utrzymywać kontakt ze swoimi rodzicami. Pokazała się dopiero w dniu wesela znajomych. Była o wiele szczuplejsza, a zaniepokojeni rodzice zaraz po jej wyjściu postanowili przeszukać pokój. Kiedy otworzyli piecyk, aż zamarli. Odkryli spalone zwłoki dziecka.
ZOBACZ:Oto sekrety stuletnich Japończyków. Poznaj tajniki ich długowieczności!
Studentka nie przyznaje się do winy oraz twierdzi, że dziecko urodziło się martwe, dlatego postanowiła je spalić. Bezsensowne wytłumaczenia raczej nic nie dadzą i wyląduje ona w więzieniu.
źródło: fakt.pl fot. ilustracyjne