Można by powiedzieć, że nad pijanym opatrzność boska czuwa. Bo jak inaczej wytłumaczyć przypadek 61-letniego mężczyzny, który był tak pijany, że zasnął na torach i nic mu się nie stało? Spokojnie można powiedzieć, że oszukał przeznaczenia i dostał drugie życie!
Do tego dziwnego wydarzenia doszło w Prostkach, niewielkiej miejscowości na Mazurach w powiecie ełckim. 61-latek był tak pijany, że gdzie padł – tam zasnął. Traf chciał, że padł na torowisko… Szczęściem dla niego, jego bezwładne ciało ułożyło się idealnie między szynami.
Pijak spał tak słodko, że nie obudziło go dudnienie zbliżającego się pociągu, ani trąbienie przerażonego zapewne maszynisty. Ba – nie obudził go nawet przejazd składu centymetry nad jego głową!
Obsługa pociągu wezwała na miejsce służby. Pierwsze przyjechały zastępy ochotniczej straży pożarnej. I to dopiero strażacy ochotnicy – po długiej walce – obudzili niczego nieświadomego mężczyznę.
Badanie alkomatem wykazało, że 61-latek ma we krwi aż 3,5 promila alkoholu! Po takiej przygodzie i z takim stężeniem etanolu we krwi zdecydowano się zabrać go do szpitala. Gdy alkohol nieco odparował z głowy niedoszłego denata, ten przyznał, że absolutnie nic nie pamięta. Szczęściarz.
Niestety, nie podejrzewamy, aby to wydarzenie jakoś wpłynęło na tryb życia mężczyzny. Miejmy jednak nadzieję, że następnym razem będzie bardziej uważał gdzie składa głowę do snu. Kolejny raz kostuchy raczej nie oszuka!
radio olsztyn