Po pierwsze – nie wiadomo, gdzie jest jego samochód, a przez to, w jaki sposób 30-latek przejechał całą Polskę i dostał się do domu rodzinnego. Według informacji policji jego telefon nie logował się nigdy w Polsce, a przecież leżał obok zwłok.
Choć od znalezienia zwłok minęło kilka długich miesięcy, policjanci nie ustalili nic konkretnego. Wciąż forsują wersję o samobójstwie, z którą nie zgadza się rodzina. Bliscy zwracają uwagę m.in. na to, że ciało mężczyzny było niekompletne. Nogę w innym miejscu znalazł ojciec zmarłego dwa dni później. W szczęce brakowało zębów. Dodatkowo materiał dowodowy zebrany przez policję nie był kompletny i prawdopodobnie nigdy nie został poddany dokładnym analizom. Czy to możliwe, że mężczyzna został zamordowany i podrzucony do domu rodzinnego w czasie, gdy jego bliscy wyjechali i przez niemal miesiąc szukali go sami na zachodzie Polski? Więcej o sprawie możecie posłuchać tutaj:
wp.pl/ foto: zdjęcie ilustracyjne. policja