Mateusz K. nie pojawiał się na terapii i nikt nie był w stanie ustalić gdzie przebywa. On tymczasem coraz mocniej zaprzyjaźniał się z 9-letnią córką i 14-letnim synem swojej znajomej. Opiekował się nimi np. w czasie strajku nauczycieli. Sąsiedzi często widywali go w towarzystwie dzieci, na placu zabaw, ale mieli go za zupełnie niegroźnego.
Osobną kwestią jest sprawa rodziny 9-latki, która od roku jest objęta nadzorem kuratora. Sąsiedzi oskarżali matkę dziewczynki, że niewłaściwie opiekowała się dziećmi. 9-latka miała często wałęsać się sama i prosić sąsiadów o jedzenie.
Dziewczynka została uratowana dzięki interwencji jej 14-letniego brata i jego 17-letniego kolegi. To oni pojechali pod mieszkanie Mateusza K., gdy ten wymyślił historyjkę, że dziewczynka mu uciekła. Usłyszeli jej zduszony krzyk i wtedy wezwali służby. Stan dziewczynki był tak poważny, że lekarze natychmiastowo musieli przeprowadzić operację.
Widok zaś był tak wstrząsający, że policjanci z 25-letnim stażem, którzy przybyli na miejsce płakali patrząc na pokrzywdzone dziecko. Jej oprawca został na 3 miesiące zatrzymany w areszcie. Oby tym razem już nie wyszedł na wolność.