Taki złodziej to prawdziwy ewenement. To co wymyślił i zrobił przekracza wszelkie możliwe kanony głupoty. Zresztą, zachowanie właścicielki samochodu też nie należało do najrozsądniejszych. Poznajcie historię kradzieży pewnego samochodu!
Do zdarzenia doszło pod jednym z Walmartów w Minneapolis w stanie Minnesota. Kobieta, która autem wybrała się na zakupy do centrum handlowego zostawiła je na parkingu i ruszyła po sprawunki. W pewnym momencie uznała, że najlepiej byłoby rozgrzać samochód przed drogą do domu. Korzystając z pilota uruchomiła wóz i kontynuowała zakupy.
Ten moment wykorzystał 37-letni Edward Leroy Wilson. Przechodząc przez parking zobaczył auto z włączonym silnikiem i… nie mógł się powstrzymać. Wsiadł do samochodu i odjechał w siną dal!
Gdy po godzinie zatrzymał się na moment i chciał ponownie ruszyć, oczywiście nie był w stanie tego zrobić bez pilota. W samochodzie znalazł jednak numer właścicielki auta i… postanowił do niej zadzwonić.
Wilson wcielił się w pracownika warsztatu samochodowego, który nie mógł poradzić sobie z odpaleniem samochodu. Wypytywał kobietę, czy ktoś nie mógłby mu w tym pomóc. Właścicielka auta w międzyczasie odkryła kradzież i skontaktowała się z policją. Telefon od rabusia umożliwił jego zlokalizowanie i odkrycie samochodu.
Zatrzymany przez policję mężczyzna przyznał, że od początku wiedział, że wejście do czyjegoś samochodu nie jest najlepszym pomysłem. Teraz będzie musiał odpowiedzieć za kradzież. A my zachodzimy w głowę – na co liczył dzwoniąc do okradzionej kobiety?
rmf24pl