4-latka zaginęła w lesie. Gdyby nie pies doszłoby do tragedii

Wystarczy spuścić dziecko na moment z oczu by to zrobiło coś naprawdę niebezpiecznego. Czasem kończy się bez konsekwencji, innym razem sytuacja jest bardzo groźna. Tym razem naprawdę niewiele brakowało, by wszystko zakończyło się tragicznie. 

4-letnia Vadie z Auburn w stanie Alabama bawiła się na podwórku. Opiekowała się nią 70-letnia opiekunka. W pewnym momencie kobieta straciła dziecko z oczu – nie wiadomo jak długo to trwało, ale gdy zdała sobie z tego sprawę, po dziewczynce nie było żadnego śladu. Zniknęła też jej suczka, Lucy. Przerażona starsza pani wezwała pomoc.

 

ZOBACZ TEŻ: Łódzkie: koszmarne odkrycie nad rzeką. W wodzie pływały nagie zwłoki kobiety

 

Rodzice dziewczynki poinformowali policję i ogłosili poszukiwania w mediach społecznościowych. Dziesiątki wolontariuszy, policjantów, sąsiadów a nawet płetwonurkowie i operatorzy dronów poszukiwali 4-latki przez dwa dni. 

 

Drugiego dnia poszukiwań ratownicy usłyszeli szczekanie psa. Okazało się, że to suczka Lucy, należąca do dziecka. Pies zaprowadził ratowników do miejsca, w którym siedziała Vadie. Dziewczynka była bardzo zdziwiona, że w lesie znalazło się tak wielu ludzi. Tłumaczyła, że chciała tylko wybrać się na spacer, ale zgubiła drogę.

 

Poza odwodnieniem i zadrapaniami, dziecku nic się nie stało. Choć jak przyznała 4-latka omal nie wpadła do wodpospadu w trakcie swojej wędrówki przez las. Policjanci podkreślają wielką rolę psa, który towarzyszył dziecku przez cały czas i prawdopodobnie chronił ją przed np. wężami i innymi zwierzętami. Niewątpliwie dziewczynka czuła się dzięki niemu bezpieczniej.

Komentarze