Pamiętajcie, technologiczne nowinki nie zawsze służą nam tak samo dobrze. Przekonał się o tym mieszkaniec Warszawy, który w ferie odwiedzał Kazimierz Dolny. Przemieszczając się swoim autem postanowił wybrać na GPS trasę „najkrótszą”. Skończyło się fatalnie!
Mężczyzna z rodziną postanowili przedostać się z Kazimierza Dolnego do nieodległej Bochotnicy. GPS zaproponował mu trasę biegnącą przez leśny wąwóz. A ten był w całości skuty lodem i zapewne ciężko byłoby poruszać się nim pieszo, a co dopiero autem!
Mimo to kierowca był nieustępliwy – twardo jechał przed siebie ufając w nawigację. W pewnym momencie, na podjeździe auto wpadło w poślizg i zaczęło staczać się na dół. Na zalodzonej drodze hamulce nie działały. W pewnym momencie bok auta uderzył o skarpę i samochód dachował.
„Auto wpadło w poślizg i sunąc w dół obijało się o skarpy. W pewnym momencie, w wyniku silnego uderzenia o skarpę samochód przewrócił się na dach”
– relacjonuje policja.
Na szczęście wypadek nie był aż tak groźny jak wyglądał – wszyscy pasażerowie i kierowca wyszli z auta o własnych siłach. Po badaniach w szpitalu zostali wypisani. Kierowca tłumaczył się, że nie zna tej okolicy i nie wiedział jak wygląda droga, którą proponuje mu GPS. Tym bardziej nie rozumiemy dlaczego mimo to jechał dalej widząc, że jego samochód – i najwyraźniej on sam za kółkiem – sobie nie radzą? Trzeba było wycofać się od razu, gdy tylko asfalt zastąpił lód. Dobrze, że skończyło się tylko na kilku siniakach!
o2.pl/policja