Chamstwo na drodze to nic dobrego. Trzeba z nim walczyć i piętnować takie zachowania. Z drugiej strony – nieodpowiedzialność i głupotę należy równie twardo eliminować. Tym razem wydaje się, że obie strony są winne, ale tylko jedna poniosła karę – ktoś chyba zapomniał o rowerzystce.
Zdarzenie miało miejsce na Alei Włókniarzy w Łodzi. Rowerzystka przejeżdżała przez przejście – jeden pas jezdni pokonała na zielonym, ale drugi – na czerwonym. W ten sposób zajechała drogę jeepa, który na szczęście zdążył wyhamować.
Mężczyzna wraz ze swoją pasażerką wyzywali rowerzystkę. Ale i ona nie zachowała się kulturalnie – zamiast przeprosić i złagodzić atmosferę pokazała środkowy palec i odjechała. Na mężczyznę zadziałało to jak płachta na byka. Ruszył równolegle do niej i cały czas obrażał. Kobieta dla rewanżu cały czas pokazywała mu środkowy palec.
W końcu mężczyzna zatrzymał wóz, wysiadł i zatrzymał rowerzystkę. Zaczął szarpać jej rower i dalej ubliżał. Uspokoił się, gdy kobieta zagroziła wezwaniem policji. Jak powiedziała – tak zrobiła, mimo że mężczyzna już dawno pojechał. Funkcjonariusze ustalili jego dane i sprawa wkrótce trafiła do sądu.
Rowerzystka wniosła oskarżenie o naruszenie dóbr osobistych, nietykalności i czci. Sąd Rejonowy Łódź-Śródmieście przyznał jej rację. Mężczyzna ma jej zapłacić 3 złotych zadośćuczynienia i 1300zł kosztów sądowych.
Chamstwo na drodze i samodzielne wymierzanie sprawiedliwości to nie jest dobra droga. Tak samo jak jeżdżenie na czerwonym i narażanie życia swojego i innych. Naszym zdaniem w tej sytuacji konsekwencje powinna ponieść także niemądra rowerzystka.
o2.pl/foto: youtube.com/videorejestratory