Ta historia wydaje się wręcz nieprawdopodobna, ale wydarzyła się w środę w Głogowie. Okoliczności są aktualnie badane przez prokuraturę, a poparzony bezdomny walczy o życie w szpitalu. Policja prowadzi swoje własne wewnętrzne śledztwo w celu wyjaśnienia sprawy.
W środę około 14 patrol policji dostał informację o bezdomnym znajdującym się w stanie upojenia alkoholowego. Funkcjonariusze, którzy przybyli na miejsce zapakowali go do radiowozu z zamiarem zawiezienia do izby wytrzeźwień.
W pewnym momencie poczuli dym z tylnej części auta. Okazało się, że odzież na kloszardzie zaczęła się palić! Policjanci wyprowadzili go z radiowozu i ugasili ogień gaśnicami. Pijany bezdomny z poparzeniami II i III stopnia trafił do szpitala w Głogowie.
Kto zawinął i jak mogło dojść do czegoś takiego? Być może policjanci nie przyłożyli się do przeszukania nietrzeźwego bezdomnego i nie zauważyli, że ma przy sobie zapałki lub zapalniczkę. Raczej należałoby wykluczyć moce nadprzyrodzone i samozapłon z powodu dużego stężenia alkoholu w organizmie, ale przecież nigdy nic nie wiadomo…
Policjanci z Głogowa wyjaśniają dlaczego mężczyzna przewożony do izby wytrzeźwień zaczął się palić. Płomienie pojawiły się na kurtce w trakcie jazdy radiowozem. Poszkodowany to bezdomny 40-latek, trafił do szpitala @RadioZET_NEWS
— Paweł Nadrowski (@PawelNadrowski) 13 lutego 2018
onet.pl/ twitter.com foto: zdj. ilustracyjne/ youtube. com