Ponad dwa miesiące zajęło francuskim służbom odnalezienie sprawcy zuchwałego napadu na paryskim lotnisku Charlesa de Gaulle’a. Od początku podejrzewano, że jest nim bezdomny, który doszedł do fortuny w sposób kuriozalnie komiczny!
Kamery monitoringu uchwyciły moment, gdy zmęczony życiem kloszard oparł się o drzwi a te… ustąpiły pod jego ciężarem. Traf chciał, że było to wejście do siedziby firmy Loomis, która zajmuje się transportem gotówki.
Bezdomny wszedł i wziął torbę z 300 tysiącami euro [ZOBACZ: OD ZERA DO MILIONERA. Bezdomny grzebiący w śmieciach SKOMPROMITOWAŁ ochronę lotniska], a żeby było jeszcze śmieszniej – nikt nie potrafił go znaleźć!
W Internecie pojawiało się wiele głosów poparcia i nadziei, że biedny człowiek za te „przypadkiem” zrabowane pieniądze na nowo ułoży sobie życie. Prawda jednak okazała się bardziej brutalna.
Winnego francuscy policjanci znaleźli w jednym z paryskich schronisk. Ale po fortunie nie było śladu. Kloszard stwierdził, że część wydał, część rozdał znajomym, a z reszty został okradziony. Podobnież miał zostać pobity i porwany.
Służby nazywały jego czyn „przestępstwem doskonałym”. Wprawdzie było dziełem przypadku, ale jednak! Mężczyzna wszedł, wziął pieniądze i wyszedł. Bez przemocy, broni i gróźb. A co więcej, na długi czas stał się niewidzialny dla pościgu.
Jakie konsekwencje mogą mu grozić? Zapewne trafi do więzienia. Ale raczej nikt nie zmusi go do oddania lub odpracowania zrabowanej kwoty. Summa summarum – chyba wyszedł na tym na plus….
o2.pl