W tym przypadku nauka i medycyna były i są bezradne. Zarówno gdy trzeba było znaleźć sposób na wyleczenie malutkiej Gianny, jak i teraz, gdy trzeba wyjaśnić jak to się stało, że dziecko skazywane na śmierć żyje i ma się dobrze! Czy papież Franciszek ma w tym swój udział?
W 2015 roku Franciszek odbywał pielgrzymkę na Kubę i do USA. Odwiedził między innymi Filadelfię, gdzie w czasie przejazdu spostrzegł malutką dziewczynkę wystawioną mu do pobłogosławienia. Franciszek zatrzymał się i pocałował ją, błogosławiąc. Nie wiedział kim ona jest i że żyje z wyrokiem śmierci – nieuleczalnym rakiem mózgu.
Po tym geście i spotkaniu z Franciszkiem sytuacja diametralnie się odmieniła. Gianna, która miała nie dożyć pierwszych urodzin zaczęła zdrowieć! Jej stan poprawił się w 2016 roku, a teraz, trzy lata po spotkaniu z papieżem guz zupełnie zaniknął! Dziecko szykuje się do pierwszej wizyty w przedszkolu, a lekarze nie wiedzą co się wydarzyło.
Kiedy Gianna miała 4 miesiące, operowałem ją. Gdyby ktoś powiedział mi wtedy, że będzie jeszcze biegała i pójdzie do przedszkola stwierdziłbym, że zwariował. To nie mogło się zdarzyć
– przyznaje dr Philip Storm, z neurochirurgii w szpitalu w Filadelfii.
Być może za jakiś czas sprawę powinny poruszyć odpowiednie organy kościelne. Kto wie, czy na naszych oczach nie doszło do czegoś naprawdę wyjątkowego?