Bonnie Haim mieszkała wraz z mężem i małym synkiem w Jacksonville na Florydzie. W 1993 roku nagle zaginęła. Choć policja od początku podejrzewała jej męża, to cały czas brakowało dowodów. W 2014 roku syn ofiary dokonał pierwszego przełomu w sprawie, zaś teraz winny zasiadł na ławie oskarżonych.
Aaron Fraser, syn kobiety w 2014 roku rozpoczął remont rodzinnego domu. Wspólnie ze szwagrem porządkowali ogródek, mieli zamiar m.in. wykopać nieużywany od dawna basen. Pod betonowym dnem zbiornika Aaron natrafił na podejrzany, duży worek.
Przypadkowo rozerwałem worek i zobaczyłem coś, co wyglądało jak kokos. Podniosłem to i zobaczyłem, że to górna część czaszki
– relacjonował mediom Fraser.
Znalezienie ciała pozwoliło powrócić do śledztwa, w którym głównym podejrzanym był mąż ofiary, Michael Haim. Mówiło się, że ich związek przeżywał kryzys, a Bonnie zamierzała zabrać synka i uciec od męża. Nie zdążyła.
ZOBACZ: Otworzyli starą kryptę na Wawelu. Wkrótce zaczęli umierać w tajemniczych okolicznościach
Sekcja zwłok wykazała, że szkielet należy do zaginionej, zaś przyczyną śmierci był postrzał w głowę. Niedaleko miejsca znalezienia worka ujawniono też łuskę pistoletową, pasującą do broni, którą posiadał Michael. Mężczyzna trafił do aresztu, a teraz rusza jego proces.
o2.pl/ foto: zdjęcie ilustracyjne/ pixabay