9-letni Gracjan bawił się na podwórku swojego domu pod Paradyżem w województwie Łódzkim. W pewnym momencie, na podwórko wpadł wielki owczarek niemiecki. Pies dotkliwie pogryzł dziecko, istniała obawa, że straci rękę. Jednak lekarze z Trzebnicy zdecydowali się na trudny zabieg, aby uratować kończynę chłopca.
Pies był tak agresywny i silny, że przeciągnął chłopca kilkadziesiąt metrów od domu. Jak relacjonują jego rodzice, Gracjan był cały pogryziony. W najgorszym stanie była ręką, którą owczarek wygryzł aż do kości.
Dziecko śmigłowcem przetransportowano do Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi, a stamtąd trafiło do szpitala św. Jadwigi Śląskiej w Trzebnicy. Chirurdzy stamtąd są wyspecjalizowani w „trudnych przypadkach”.
Po oczyszczeniu rannej ręki lekarze „wszyli” ją w brzuch dziecka. Ponieważ znaczna cześć kończyny była pozbawiona tkanek – kość była na wierzchu – uznano, że ukrycie jej w skórze brzucha będzie najzdrowsze. Kość będzie odpowiednio ukrwiona i odżywiona, oraz zmniejszy się ryzyko zakażeń.
Przez trzy tygodnie Gracjan miał więc rękę wszytą pod skórę brzucha. Po tym okresie możliwe było jej „wyjęcie” na zewnątrz. Mimo to nie uniknięto zakażenia, jednak dzielny Gracjan dał sobie z nim radę przy wsparciu antybiotyków.
Teraz chłopca czeka żmudna rehabilitacja i jeszcze przynajmniej kilka zabiegów. Z racji ma duży ubytek tkanek chłopiec nie ma czucia w palcach i grzbiecie dłoni. Ale po rekonstrukcji ścięgien i około 2-letniej rehabilitacji może odzyskać częściową sprawność w kończynie.
Miejmy nadzieję, że ból szybko ustąpi, a za jakiś czas Gracjan będzie cieszył się jak najlepszym zdrowiem i sprawnością. Trzymamy kciuki!
tvn24.pl