WSTRZĄSAJĄCE zapiski 8-latka z Mariupola: 'Mam ranę na plecach. Skóra mojej siostry została zdarta…’

Jeden z reporterów odnalazł pamiętnik 8-letniego chłopca w Mariupolu. Zapiski dziecka mówią o cierpieniu, odniesionych ranach i śmierci bliskich. Nie wiadomo czy chłopczyk przeżył.

Pamiętnik pełen bólu

8-letni chłopczyk swój pamiętnik prowadził w zwykłym szkolnym zeszycie. Ten zeszyt został znaleziony przez jednego z reporterów- Ewgienija Sosnowskiego, który pracuje w Mariupolu. Zapiski 8-latka są wstrząsające. Dziecko i jego bliscy doświadczyli koszmaru w niszczonym przez Rosjan od początku inwazji mieście. Niestety nie wiadomo czy malec i jego rodzina ewakuowali się z miasta i czy przeżyli. W pamiętniku czytamy:

Mam ranę na plecach. Skóra mojej siostry została zdarta. Mama ma ranę głowy. Jest mięso na moim ramieniu i dziura w mojej nodze. Trzeba się ubrać. Najpierw mama, potem ja, na końcu siostra

Oprócz relacji chłopca w zeszycie są też rysunki. Pokazują one wojnę, zabitych i zniszczenia. Są zapisem wszystkiego tego, co musiał widzieć chłopczyk. Jednak oprócz rysunków, które pokazują koszmar wojny, płonące budynki, helikoptery są też bardziej optymistyczne sceny. Widać narysowany tort i podpis:

Spałem dobrze, obudziłem się, wstałem(…) Nawiasem mówiąc mam dziewczynę. Vika jest zabawna. Ona jest naszą sąsiadką. Ma dobrych rodziców.

Śmierć dziadków

8-latek w swoim pamiętniku pisze też o śmierci swoich bliskich. Jego dziadek zginął. Niestety 8-latek mierzy się też ze stratą kolejnych osób. Chłopczyk napisał:

Moje dwa psy i moja babcia Galya  nie żyją.

Mariupol jest okrutnie doświadczony przez rosyjską okupacją. Miasto jest właściwie doszczętnie zniszczone. Nie ma w nim żywności, gazu, prądu i jest ogromny problem z wodą. Wiadomo już, że w Mariupolu zginęło 21 tysięcy mieszkańców tego miasta. Miasto jest w gruzach, a w piwnicach wciąż ukrywają się tysiące ludzi. Kilkaset z nich zostało już ewakuowanych z zakładów Azowstal. Obrońcy zakładów dzielnie odpierają atak Rosjan.

Źródło: Twitter

Zdjęcie: Twitter/ Hanna Liubakova

 

 

Komentarze