To co lekarze odkryli w ciele uciekiniera z Północy musi wywoływać głęboki niepokój. Jeśli bowiem Pjongjang jeszcze nie dysponuje bronią biologiczną, to musi prowadzić prace w celu jej pozyskania.
Media nie podają, o którego uciekiniera dokładnie chodzi, wiadomo tylko, że dotarł na Południe w 2017 roku. W toku badań lekarze odkryli, że w jego krwi znajdują się przeciwciała wąglika, czyli mężczyzna musiał być wystawiony na działanie tej bakterii. A to oznacza, że reżim musiał prowadzić badania nad tą śmiertelnie niebezpieczną bakterią.
To z kolei wiąże się z innymi doniesieniami o tym, że Korea Północna prowadzi testy rakiet balistycznych zdolnych do przenoszenia broni chemicznej i biologicznej. Koreańczycy musieli opanować technologię pozwalającą przeżyć wąglikowi ogromne temperatury i ciśnienie powstające w momencie wchodzenia rakiety ponownie w ziemską atmosferę. Prawdopodobnie udało im się to.
Podobne opinie prezentują raporty amerykańskich służb, które alarmowały o takich pracach prowadzonych przez naukowców Kim Dzong Una. Jego kraj jednak zaprzecza i oskarża Stany Zjednoczone o szerzenie fałszywych informacji.
Wąglik to zabójcza bakteria, którą w środowisku naturalnym mogą przenosić niektóre zwierzęta – np. owce, kozy czy wielbłądy. W wypadku przeniesienia na ludzi występują bóle brzucha, nudności, bardzo wysoka gorączka, powiększenie węzłów chłonnych i czarne krostki na skórze. Bez odpowiedniego rozpoznania lekarskiego i terapii śmierć może nastąpić już po 2-3 dniach.
Jeśli doniesienia te zostaną w pełni potwierdzone, to pojawia się kolejny powód by nie atakować Korei Północnej. Im więcej śmiercionośnych broni i technologii jest w posiadaniu Pjongjangu tym bardziej krwawa i okrutna byłaby potencjalna wojna z nim. Kim Dzong Un doskonale wie co robi rozwijając różne rodzaje broni masowego rażenia.