Świat zawsze opłakuje gwiazdy, które nagle zmarły. Tym razem odszedł Justin Carter – popularny muzyk country. Podczas kręcenia teledysku doszło do sytuacji, której nikt nie mógł przewidzieć. Został postrzelony z broni, która miała być tylko rekwizytem. W tej sprawie nie wypowiedziała się póki co policja oraz menadżer artysty.
Całe Stany Zjednoczone pogrążone są w żałobie po nagłej śmierci Justina Cartera. Muzyk zmarł w swoim apartamencie podczas nagrywania teledysku do jego nowej piosenki. Ważnym elementem scenografii była broń, która niespodziewanie wystrzeliła i trafiła artystę w oko. Informację potwierdziła dla FOX News Cindy McClellan – matka artysty. Matka Cartera podkreśla, że był dobrym człowiekiem, wierzył w Boga, wspierał organizacje charytatywne. Teledysk, który kręcili, miał być wstępem do zbliżającej się trasy koncertowej.
ZOBACZ:Zażył LSD i na golasa przebiegł z Polski do Niemiec! Kiedy go schwytano upierał się, że jest (…)!
Niestety, śmierć przyszła zbyt wcześnie. Nie znamy czasu ani godziny. Justin Carter miał wiele planów, które zniweczyła tragedia. Nikt się tego nie spodziewał i ciężko jest odpowiedzieć na pytanie – dlaczego?
źródło: o2.pl fot. ilustracyjne