18-letni Bartosz S. nie miał litości dla swoich bliskich. W sobotę po południu rzucił się z nożem na swoich najbliższych. Tylko cudem nikogo nie zabił, ale i tak członkowie jego rodziny odnieśli poważne obrażenia.
Bartosz S. swoją masakrę zaczął od 12-letniego braciszka. Zranił go nożem w policzek. Potem zaatakował matkę i babcię. Matka ma dwie rany kłute głowy i dwie na szyi. Babcia z kolei otrzymała ciosy w twarz, rękę i nadgarstek. Cała trójka trafiła do szpitala.
ZOBACZ TEŻ: Mam Talent: Chylińska nie wytrzymała. Zwyzywała uczestnika od palantów – ZOBACZ o co poszło!
Wszyscy poszkodowani po opatrzeniu wyszli ze szpitala, ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Prawdopodobnie życie całej trójki uratował ojciec, który powstrzymał pobudzonego i agresywnego syna. Gdy na miejsce przybyli policjanci, to właśnie on przytrzymywał wyraźnie oszalałego 18-latka.
Okazało się, że nastolatek ma promil alkoholu w wydychanym powietrzu. Co więcej, policjanci podejrzewają, że w czasie popełniania czynu był też pod wpływem narkotyków.
W poniedziałek 18-latek został przesłuchany i usłyszał zarzuty. Może być sądzony nawet za usiłowanie potrójnego zabójstwa – kwalifikacja tego czynu będzie zależała od prokuratury, która oceni zebrany materiał dowodowy.
Zachowanie chłopaka, jego furia i chęć skrzywdzenia najbliższych narzuca przypuszczenie, że mógł on znajdować się pod wpływem dopalaczy. Te niedozwolone substancje mimo walki z nimi przeróżnych państwowych służb wciąż potrafią zebrać straszne żniwo.