We wtorek pisaliśmy o dramatycznym wypadku na Podkarpaciu. W sobotnie popołudnie na drodze ze Stalowej Woli zginęło dwóch 24-letnich mężczyzn – świadek i drużba, którzy z obrączkami zmierzali na ślub przyjaciół.
Mężczyźni jechali na ślub, który miał się odbyć w kościele w Grębowie. Ich auto rozbiło się kilkanaście kilometrów od celu. W trakcie wyprzedzania, kierowca bmw stracił panowanie nad pojazdem, auto dachowało, uderzyło w betonowy znak i zatrzymało się na drzewie. Wszystko działo się na prostej drodze.
Służby wezwał na miejsce kierujący auta, które było wyprzedzane. Jednak strażacy i ratownicy przybyli na miejsce nie mogli już nic zrobić.
Są takie wypadki, po których po prostu nie mamy już jak pomóc. To był jeden z takich przypadków. Samochód zmienił się w złom. A obrażenia tych mężczyzn były po prostu niewyobrażalne. Ciągle mam to przed oczami
– powiedział jeden ze strażaków.
Widząc zdjęcie wraku wcale nie dziwi nas, że Mateusz i Bartek nie mieli szans na przeżycie. Jednak najgorsze, że na miejsce musieli przybyć bliscy będący na weselu, aby odebrać obrączki znalezione we wraku.
Obie ofiary zostaną poddane sekcji zwłok. Krew kierowcy zostanie dodatkowo przebadana pod kątem zawartości alkoholu. Zaś biegły sądowy ma wyjaśnić jak w zasadzie doszło do tak makabrycznego wypadku.
wp.pl/ foto: policja