Minęło już prawie 2,5 roku od wciąż niejasnej śmierci Magdaleny Żuk. Polka w kwietniu 2017 roku ruszyła na wakacje do Egiptu, z których nie wróciła. Rodzina do tej pory nie jest pewna dlaczego i jak zginęła ich córka i siostra. Dlatego podjęli próbę samodzielnego śledztwa. Teraz twierdzą, że mogą mieć winnego śmierci kobiety.
26-latka wyruszyła do Marsa Alam 25 kwietnia 2017 roku. Miała lecieć wspólnie z partnerem, jednak przed wylotem okazało się, że mężczyzna ma nieważny paszport. Na miejscu kobieta zaczęła dziwnie się zachowywać. Miała stany lękowe, euforyczne, popadała w odrętwienie, a potem była niezwykle aktywna. Na zmianę płakała i śmiała się. Jej stan z dnia na dzień się pogarszał. Podjęto decyzję o tym, że kobieta powinna wrócić wcześniej do Polski.
ZOBACZ TEŻ: Wściekli imigranci podłożyli ogień. W płomieniach zginęła matka z dzieckiem!
Niestety, kobieta nie zdążyła wsiąść do samolotu. Jej stan był na tyle poważny, że odmówiono jej podróży i skierowano do szpitala. Tam, w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach wyskoczyła z okna i zmarła z powodu odniesionych obrażeń.
Rodzina Magdy krytykowała polską prokuraturę za opieszałość i złe prowadzenie śledztwa. Po dwóch latach jej siostra i ojciec sami udali się do Egiptu. Ustalenia, które tam poczynili są szokujące i narzucają poważne wątpliwości na temat prowadzenia śledztwa.