Nie milkną echa po odnalezieniu ciała 37-letniego Krzysztofa Chmielewskiego, polskiego podróżnika, który przemierzał od kilku miesięcy kraje obu Ameryk. Oficjalnie lokalne władze poinformowały, że był to nieszczęśliwy wypadek. Jednak pojawiają się informacje, które przeczą tej tezie – ktoś mógł zabić Polaka.
Kontakt z Chmielewskim urwał się 19 kwietnia. Podróżował przez stan Chiapas wspólnie z Niemieckim rowerzystą Holgerem Franzem Haggenbushem, który także zaginął. Po odnalezieniu ciała Polaka twierdzono, że miał uszkodzoną czaszkę i rękę, a nieopodal znaleziono jego rower i buty. To miało być dowodem na wersję o nieszczęśliwym wypadku.
Jednak wkrótce w tym samym rejonie odnaleziono także ciało najprawdopodobniej należące do Haggenbusha. Dodatkowo lokalny prawnik Juanjo Gutiérrez Bringuez twierdzi, że dotarł do wyników sekcji zwłok i szczegółów dotyczących zdarzenia.
Twierdzi on, że ciało Polaka było pozbawione głowy i stopy. Dodatkowo nie znaleziono przy nim kamery GoPro i pieniędzy, co może świadczyć o tym, że Chmielewski jednak został uprowadzony i zamordowany.
Co jeszcze ciekawsze po jakimś czasie prokurator stanu Chiapas potwierdził te informacje, ale wysnuł zupełnie inne wnioski! Jego zdaniem Brak stopy i oderwanie głowy to wynik upadku z dużej wysokości.
Bringuez twierdzi także, że prokurator kazał mu zachować w sprawie milczenie – lokalne władze boją się, że historia o brutalnym morderstwie turystów jeszcze bardziej pogorszy opinię o Meksyku na świecie. Miejmy jednak nadzieję, że za jakiś czas poznamy pełną prawdę na temat tego smutnego wydarzenia.
wprost.pl