Dzieci potrafią być naprawdę nieznośne. Jednak nic nie usprawiedliwia ojca, który swojego 4-letniego synka postanowił za karę wywieźć w pole kukurydzy kilka kilometrów od domu i zostawić samemu! A dokładnie taka sytuacja miała miejsce pod Wrocławiem.
40-letni pan Robert jechał swoim autem Drogą Krajową nr 8 niedaleko Wrocławia. W pewnym momencie przed jego maskę wybiegło małe dziecko. Mężczyzna na szczęście zdążył wyhamować i nie potracił dziecka. Co więcej, postanowił sprawdzić, dlaczego dziecko biega samopas po ruchliwej drodze.
Zachowywał się jak przestraszone dzikie zwierzę. Był bardzo nieufny, ale po kilku minutach rozmowy przekonałem go, by wsiadł do samochodu Powiedział, że był niegrzeczny, więc tata wystawił go z samochodu i powiedział, że po niego nie wróci!
– opowiedział „Faktowi” mężczyzna
Chłopiec o imieniu Kubuś nie znał swojego adresu, a najbliższy komisariat był nieczynny – była niedziela. Na szczęście pan Robert miał w okolicy znajomego, któremu wysłał zdjęcie dziecka. Okazało się, że znajomy zna chłopca i wskazał jego adres!
Kubusia odebrał pod pana Roberta jego dziadek. Obiecał, że nie zostawi tak sprawy. Pan Robert z kolei nagłośnił sprawę w Internecie. Policja szybko zainteresowała się tym i wczoraj rodzice dziecka zostali przesłuchani.
Matka nie ma sobie nic do zarzucenia – nie było jej wtedy w domu. Poza tym uważa, że cała historia to wymysł dziecka, jednak nie umie wyjaśnić jak malec znalazł się na polu kukurydzy!
Ojciec będzie odpowiadał za narażenie dziecka na ciężki uszczerbek na zdrowiu lub śmierć. Grozi mu do 3 lat więzienia, poza tym może stracić prawa rodzicielskie. I chyba tak byłoby w tym wypadku najlepiej – ten gość nie zasługuje na miano ojca!
fakt.pl/ foto: pixabay