To niemieckie miasto ma sposób na koronawirusa. Od 9 dni nikt nowy nie zachorował

Choć na szczeblu centralnym wiele europejskich państw nie zdało egzaminu z zarządzania kryzysowego w czasie epidemii, to pojedyncze, mniejsze organizmy takie jak gminy czy miasta często na tym tyle wybijają się znacznie lepszymi wynikami. Przykładem na takie miasto jest niemiecka Jena położona w Turyngii. Oto tajemnica władz miejskich, która zapewniła im zatrzymanie epidemii. 

Jenę zamieszkują 104 tysiące mieszkańców. Jest położona w centralnej części Niemiec, w kraju związkowym Turyngia. Miasto postanowiło wprowadzić własne zasady walki z koronawirusem i twardo trzymało się ich przez ostatnie tygodnie. Sprawiło to, że rozprzestrzenianie epidemii wyhamowało, a od 9 dni w mieście nie zanotowano ani jednego nowego przypadku zakażenia SARS-CoV-2. Jak Jena radzi sobie z epidemią koronawirusa?

 

W Jenie oczywiście obowiązywały zasady izolacji i dystansowania społecznego, tak jak wszędzie. Jednak na początku kwietnia władze miasta zarządziły też obowiązkowe noszenie maseczek przez mieszkańców. Dano im tydzień na dostosowanie się do wymogów, aby mogli zakupić odpowiedni zapas tych produktów.

 

ZOBACZ TEŻ: Sytuacja w Rosji dramatycznie się POGARSZA. Władymir Putin się tego nie spodziewał

 

Przez minione prawie trzy tygodnie mieszkańcy karnie przestrzegali zarządzeń wprowadzonych przez władze. Efektem tego jest to, że w miejscowym szpitalu od 9 dni nie odnotowano ani jednego nowego zakażenia i choroby COVID-19.

 

Państwo nie może zaopatrzyć wszystkich w maski, a obowiązek ich noszenia ma sens tylko wtedy, kiedy jest ich wystarczająco dużo

– podkreślił burmistrz Jeny, który zachęca inne gminy do zaopatrywania mieszkańców w maseczki i wprowadzania podobnych obostrzeń.

 

Mimo to Niemcy znajdują się wśród państw najmocniej zaatakowanych przez koronawirusa, choć oczywiście ich służba zdrowia radzi sobie znacznie lepiej niż włoska, hiszpańska, czy amerykańska lub brytyjska. W kraju odnotowano ponad 147 tysięcy zakażeń oraz 4 tysiące zgonów.

Komentarze