Uparł się, że udowodni, że Ziemia jest płaska. Zginął w straszliwych okolicznościach

Mike Hughes, zwany często „Szalonym Mike’em” był jednym z najlepiej znanych zwolenników teorii o płaskiej Ziemi. Mężczyzna przeprowadził szereg eksperymentów, które miały to udowodnić. Ostatni, mający być ukoronowaniem jego wieloletnich starań o udowodnienie, że Ziemia jest płaska zakończył się tragicznie. 

Płaskoziemcy to bardzo specyficzna grupa ludzi, którzy za wszelką cenę chcą udowodnić, że Ziemia jest płaskim dyskiem. Wielu z nich działa w tym ruchu czysto żartobliwie i ironicznie, jednak jest też grono wiernych wyznawców swej teorii, których nie przekonują nawet ich własne, nieudane eksperymenty. Do jednych z najbardziej zaangażowanych w ten ruch należał Mike Hughes. Jego plan na ostatni eksperyment był zupełnie szalony, jednak mimo to mężczyzna postanowił zaryzykować wszystko.

 

Aby udowodnić prawdziwość teorii o płaskiej Ziemi Mike postanowił wystrzelić się w rakiecie własnej konstrukcji na wysokość 1524 metrów. Wszystko mieli nagrać dziennikarze z programu „Homemade Astronauts”, stacji telewizyjnej „Science Channel”.

 

ZOBACZ TEŻ: Sprawdzili dom byłego lekarza. W piwnicach dokonali przerażających odkryć

 

Celem Hughesa i jego partnera było dotarcie do tzw. Linii Kármána, która umownie wyznacza granicę między atmosferą ziemską a przestrzenią kosmiczną. Do tego celu miała posłużyć rakieta napędzana parą wodną. Zaś rozgłos przedsięwzięciu miał przynieść udział dziennikarzy. Niestety, nie wszystko poszło zgodnie z planem.

 

Rakieta wybuchła tuż po starcie. Na ocenzurowanym nagraniu, które umieszczono w sieci widać, że od razu uruchomił się też spadochron rakiety, jednak ze względu na wysokość, nie było szans aby poprawnie zadziałał. Mike Hughes zginął na miejscu.

 

Michael „Szalony Mike” Hughes zginął dziś tragicznie podczas próby uruchomienia własnoręcznie skonstruowanej rakiety. W tym trudnym czasie, nasze myśli i modlitwy kierowane są do jego rodziny i przyjaciół. Zawsze marzył o tym starcie, a stacja Science Channel była tam, by udokumentować jego dokonanie

– napisali w oświadczeniu przedstawiciele stacji Science Channel.

 

 

Nie była to jego pierwsza próba wzniesienia się w powietrze. Po poprzedniej, również nieudanej, narzekał tylko na siniaki. Tym razem skończyło się gorzej. Dlaczego Mike po prostu nie kupił biletu na samolot, żeby wznieść się na odpowiednią wysokość? To już pozostanie jego tajemnicą.

 

Komentarze