Dramatyczny wypadek w jaskini na Jurze. „Bardzo cierpiał przez kilka godzin”

Jaskinia Wszystkich Świętych to częsty cel grotołazów, którzy przybywają na Jurę w poszukiwaniu wrażeń. Wymaga odpowiedniego sprzętu i umiejętności technicznych. Jak pokazał miniony weekend, łatwo w niej także o wypadki. 

Jaskinia Wszystkich Świętych leży w Górach Sokolich na terenie Jury Krakowsko-Częstochowskiej, niedaleko Olsztyna. Wraz z Jaskinią Olsztyńską tworzy jeden ciąg jaskiń, od kilkudziesięciu lat eksplorowany przez grotołazów. W miniony weekend na 44-letniego eksploratora wyprawa do jaskini omal nie skończyła się tragicznie.

 

ZOBACZ TEŻ: Wyszłaby za niego za mąż, gdyby nie policja. Narzeczona Tulipana z Kołobrzegu twierdzi, że…

 

44-latek eksplorował jaskinię wraz z piątką innych osób. W końcowych partiach jaskini spadł z jednego z tzw. mostów, znajdujących się na wysokości około 6-7 metrów i uderzył o skały poniżej. Doznał licznych złamań, m.in barku i kości ramiennej. Pozostali grotołazi wydostali się na powierzchnię i wezwali pomoc. Na miejscu pojawiła się straż pożarna, pogotowie i ratownicy Jurajskiej Grupy GOPR.

 

To właśnie ratownicy GOPR jako pierwsi dotarli do poszkodowanego i podali mu leki przeciwbólowe – przez długi czas bowiem ranny grotołaz bardzo cierpiał z powodu odniesionych obrażeń – cały czas był przytomny.

 

W akcji ratowniczej brało łącznie udział 18 goprowców i 25 strażaków, m.in. z grupy ratownictwa wysokościowego z Radzionkowa i ze specjalnej grupy operacyjnej z Katowic. Ratownicy musieli poszerzać korytarze jaskini w kilku miejscach, ponieważ w przeciwnym razie nie udałoby się przez nie przetransportować noszy jaskiniowych.

 

Dodatkowy problem stanowiła odległość jaskini od jakiejkolwiek drogi – około 1,5 kilometra. To utrudniało strażakom przetransportowanie na miejsce agregatów prądotwórczych, namiotów i innego ciężkiego sprzętu.

 

Po kilku długich godzinach udało się wydobyć poszkodowanego z jaskini. Później ratownicy musieli znieść go jeszcze półtorej kilometra do najbliższej drogi, gdzie oczekiwała na niego karetka pogotowia. Życiu grotołaza nie zagraża żadne niebezpieczeństwo.

 

 

fakt.pl/ foto: jurajska grupa gopr/facebook – zdjęcie ilustracyjne

Komentarze