Sprawa Dariusza R., mieszkańca Trójmiasta, który od kilkunastu lat rozkopywał groby na terenie Pomorza i kradł z nich szczątki ma jeszcze jeden, straszniejszy wymiar. Jak ustalili reporterzy „Faktu”, gdyby nie został złapany mógł doprowadzić do ogromnej tragedii.
Przestępca, który zniszczył co najmniej kilkanaście grobów dokumentował swoje czyny w makabrycznym dzienniku. Opisywał wszystkie przeprowadzone akcje, zbierał materiały prasowe nt. swojej sprawy i rozpisywał plany kolejnych działań.
I to właśnie te plany na przyszłość są najstraszniejsze. Jak się okazuje, Dariusz R. zamierzał wynająć samochód dostawczy i wjechać nim w przystanek pełen ludzi! Zależało mu na zabiciu jak największej ilości osób. Dlaczego?
Mężczyzna prawdopodobnie ma problemy psychiczne. W swoich zapiskach wspominał o tym, że słyszy głosy. Groby ograbiał w ramach kary, którą miał wymierzać zmarłym. Za co – tego jeszcze do końca nie wiadomo.
Prokuratura Okręgowa w Gdańsku nie potwierdza tych doniesień, ale też im nie zaprzecza. Śledczy czekają teraz na wyniki analiz grafologicznych i weryfikację zapisków poczynionych przez podejrzanego. Jak dotąd udało się odnaleźć 10 worków ze skradzionymi przez cmentarną hienę szczątkami.
Policjanci badający sprawę wspominali o obawach, że przestępca może z czasem radykalizować się i dopuszczać coraz gorszych zbrodni. Jeśli informacje podane przez „Fakt” znajdą potwierdzenie, to może okazać się, że był to ostatni dzwonek na zatrzymanie szaleńca!
fakt.pl