Gdy zajrzała do garnka ugięły się pod nią nogi. Makabryczny finał wizyty pracownicy socjalnej u starszej pani

Pani Bronisława ma 87-lat i mieszka samotnie w rozpadającym się domku w Dzięczynie w województwie wielkopolskim. Niedawno odwiedziła ją 23-letnia pracownica socjalna, Klaudia Juskowiak. To co zobaczyła zaglądając do garnka na kuchence ciężko zapomnieć. 

Pani Bronisława utrzymuje się z renty i pomocy Ośrodka Pomocy Społecznej w Poniecu. Prawdopodobnie ma też pewne problemy natury psychicznej – okoliczni mieszkańcy znają ją z tego, że lubi zbierać śmierci, które chorobliwie kolekcjonuje na swojej posesji. Odwiedzają ją także wolontariusze spółdzielni socjalnej Arka.

 

ZOBACZ TEŻ: Wściekli imigranci podłożyli ogień. W płomieniach zginęła matka z dzieckiem!

 

Ostatnio przyszła do niej nowa pracownica – Klaudia Juskowiak. 23-latka zainteresowała się tym, co gotuje się na elektrycznej kuchence. Gdy zajrzała do garnka zamarła z przerażenia. Zauważyła, że garnku znajduje się sierść! 

 

Gdy wolontariuszka zapytała o to, co znajduje się na kuchence usłyszała tylko: „Jak to co? Koty.”. 

 

W garnku nie było ani grama wody, te kotki się wręcz smażyły. Pani Bronia powiedziała, że gotują się już dwie godziny. Chciała dać je kurom do podziobania

– relacjonuje pani Klaudia dziennikarzom fakt24.pl

 

Oprócz niej w domu znajdowała się też pracownica Ośrodka Pomocy Społecznej. Pani Klaudia wychodząc postanowiła zabrać ze sobą małego kotka i dwa pieski. Ale kilka innych zwierząt, w tym koza, kury i suka ze szczeniakami zostały na posesji.

 

Dziennikarze Faktu dotarli do pani Bronisławy, jednak ta zaprzecza, że kiedykolwiek gotowała koty. Twierdzi, że swoimi zwierzętami zawsze dobrze się opiekuje. Władze gminy wydały oświadczenie, z którego wynika, że przeprowadzona w domu pani Bronisławy kontrola nie wykazała, by zwierzęta były w złym stanie. 

 

Zastanawiający jest fakt, dlaczego ani pracownica OPS, ani wolontariuszka nie zrobiły zdjęć podejrzanej zawartości garnka i dlaczego od razu nie wezwały na miejsce policji – przecież jeśli staruszka naprawdę ugotowała koty, a „dowody zbrodni” znajdowały się na kuchence, to były wyraźne podstawy do wszczęcia postępowania przeciwko pani.

 

ZOBACZ TEŻ: To domowe lekarstwo szybko wyleczy cię z przeziębienia! Działa skuteczniej niż tabletki

 

Oczywiście nie chodzi tu o to by dotkliwie karać staruszkę, tylko o to, by została jej udzielona fachowa i niezbędna pomoc.

 

Nie chcę zaszkodzić pani Broni. Wręcz przeciwnie. Potrzebuje pomocy dużo większej niż teraz. Godzinna wizyta w ciągu dnia to za mało – mówi Klaudia Juskowiak

Komentarze