Chińczycy znaleźli swojego pacjenta „zero”. To od niego zaczęła się pandemia

Ilość sprzecznych informacji dochodzących do nas a związanych z początkami epidemii koronawirusa SARS-CoV-2 jest ogromna. W tym zalewie przeróżnych teorii wyłaniają się jednak suche fakty. W wśród nich szczególnie ten jeden – Chińczycy zidentyfikowali swojego pacjenta „zero” – osobę, od której najprawdopodobniej zaczęła się epidemia. 

Chińczycy z dumą ogłosili w Pekinie „zakończenie epidemii koronawirusa SARS-CoV-2”. Władze uznały, że choroba została opanowana, a do wyleczenia w szpitalach przebywa już niespełna 3,5 tysiąca zakażonych. Dzięki temu mogli się oni skupić na dokładnym badaniu początków epidemii i odnalezieniu pacjenta „zero”. Oto wyniki ich poszukiwań.

 

Według ustaleń Chińczyków wszystko w ich kraju zaczęło się od 57-letniej sprzedawczyni krewetek z targu w Wuhan. Wei Guixian po raz pierwszy poczuła się źle 10 grudnia 2019 w czasie pracy. Poczuła wówczas, że ma dreszcze i zaczęła podejrzewać u siebie grypę. Udała się więc do lekarza.

 

ZOBACZ TEŻ: Wielka tajemnica włoskiego miasteczka. Jest w centrum epidemii, a NIKT tam nie choruje!

 

Lekarz zrobił jej zastrzyk i odesłał do domu. Kobieta więc wróciła do pracy i zaczęła zarażać swoich klientów i sprzedawców na pobliskich straganach. Po kilku dniach jej stan się pogorszył, poszła więc do lekarza jeszcze raz. Dostała nowe leki, ale te nie pomagały. Wreszcie 16 grudnia trafiła do największego w Wuhan szpitala –  Wuhan Union Hospital. Tam dowiedziała się, że nie jest jedyną z podejrzanymi objawami, a lekarze zaczęli po raz pierwszy podejrzewać, że mają do czynienia z nowym patogenem.

 

Kobieta wygrała z COVID-19. W styczniu została wypisana ze szpitala. Jak dotąd w Chinach zachorowało 81 470 osób, spośród nich 3304 zmarło, a 75 700 uznano za wyleczone. Dzienny przyrost chorych obecnie to zaledwie kilka-kilkanaście przypadków, dotyczących właściwie wyłącznie osób przybywających z zagranicy.

 

Mimo to specjaliści są sceptyczni co do końca epidemii w Państwie Środka. Zdaniem wielu ekspertów Chiny muszą się przygotować na drugą, a może nawet trzecią falę zachorowań. Jedno jest pewnie – tym razem będzie im już o wiele łatwiej zapanować nad zarazą.

 

Komentarze