Epidemia DŻUMY wymyka się spod kontroli! Tak źle nie było od 50 lat – tysiące zarażonych z 10 krajów, antybiotyki przestają działać  – co będzie dalej?

Czarna śmierć zbiera krwawe żniwo. Czy grozi nam realne niebezpieczeństwo?

 

Trwająca od końca września na Madagaskarze epidemia dżumy zbiera coraz straszliwsze żniwo. Zaczęło się od około 200 zarażonych w stolicy kraju – Antananarywie. Teraz sam bilans zmarłych z powodu choroby oscyluje w okolicach 200 osób. Zarażonych jest ponad 2 tysiące z 10 różnych krajów afrykańskich!

 

Niestety przez ostatnie tygodnie nie udało się wygasić ognisk choroby. Początkowo rozwijała się w slumsach wokół stolicy, w których panowały idealne warunki do namnażania bakterii. Teraz atakuje coraz agresywniej.

 

Istnieje realne zagrożenie, że madagaskarska służba zdrowia ulegnie całkowitemu paraliżowi – z każdym dniem epidemii wzrasta zagrożenie, że na dżumę zaczną zapadać lekarze i pielęgniarki. Zresztą, ich walka z chorobą ma też negatywne skutki – antybiotyki, które masowo przepisują wszystkim chorym i podejrzewanym o chorobę, powoli przestają działać. Bakterie uodparniają się na nie.

 

Dodatkowo wysiłki podejmowane w celu powstrzymania dżumy mogą doprowadzić do zaniedbań w innych obszarach i rozprzestrzeniania innych chorób, między innymi wirusa polio, który stanowi duże niebezpieczeństwo dla dzieci na wyspie.

 

Dżuma to śmiertelnie niebezpieczna choroba. W XIV wieku zabiła od 30 do nawet 60% populacji Europy. Jeśli dziś pojawi się podobnie zaraźliwy i groźny szczep bakterii, to w dobie globalizacji i błyskawicznych podróży możemy mieć nie lada problem. Tym bardziej, że pesymiści wieszczą powolny koniec ery antybiotyków.

 

wprost.pl/youtube.com

Komentarze