Lecieli na wakacje do Chorwacji. „Czułam się jak w ZOO z dzikimi zwierzętami!”

 

Byliśmy w szoku. Oni kompletnie ignorowali polecenia załogi samolotu. Przez cały 3,5-godzinny lot musieliśmy wysłuchiwać pijackich krzyków. Czułam się jak ze zwierzętami w ZOO. To było po prostu piekło. Stewardzi robili co w ich mocy, ale nie byli wstanie nad nimi zapanować

– wspomina Aneta.

 

Koszmar pary nie skończył się ani po wprowadzeniu zakazu sprzedaży alkoholu, ani po wylądowaniu, ponieważ musieli oczekiwać w samolocie na policję, która miała zaaresztować trzech najbardziej krewkich imprezowiczów:

 

Na niewiele się to jednak zdało, ponieważ jeden z członków grupy był tak pijany, że zwymiotował w przejściu pomiędzy siedzeniami, a potem zemdlał. Tuż po wylądowaniu nie mogliśmy opuścić samolotu. Musieliśmy czekać na policję, która aresztowała trzy osoby. Nadal zastanawiam się, jakim cudem cała grupa w takim stanie weszła na pokład samolotu. Już na samym początku było widać, że są pod wpływem alkoholu, bo mieli problem z umieszczeniem walizek w lukach bagażowych

– relacjonował Piotr Nesan.

 

Cóż, jak widać wakacyjne szaleństwo niektórym wkręciło się za mocno – i niestety nie sądzimy, żeby po tych przykrych wydarzeniach ktokolwiek poszedł po rozum do głowy. Zapewne większość z patologicznych pasażerów nawet nie będzie tego lotu pamiętać…

Komentarze