Gdy do suwalskiego szpitala zgłosiła się 18-letnia młoda kobieta z krwotokiem z miejsc intymnych, lekarze od razu wiedzieli, że coś jest nie tak. Zaalarmowana policja przeszukała mieszkanie dziewczyny i potwierdziła mroczne przypuszczenia.
Lekarze, którzy przyjęli do szpitala dziewczynę byli wręcz pewni, że musiała niedawno urodzić. Jednak do niczego się nie przyznawała, ani nie było przy niej dziecka. Wezwali więc policję, która miała sprawdzić jej miejsce zamieszkania.
W jednym z bloków w Suwałkach, w mieszkaniu należącym do rodziców dziewczyny, dokonano szokującego odkrycia. Pod wanną znaleziono zwłoki noworodka. Dopiero wtedy dziewczyna przyznała się, że urodziła dziecko w wannie i zaraz po porodzie zabiła.
Prokuratura zleciła przeprowadzenie sekcji zwłok noworodka. Dziewczynie postawiono już zarzuty, grozi jej 5 lat więzienia. Sąd zdecydował o dozorze policyjnym i zabronił jej wyjeżdżać z kraju.
To kolejne tego typu zdarzenie w ostatnim czasie. I jak zwykle pojawia się pytanie: czy naprawdę wokół siebie dziewczyna nie miała ani jednej osoby, która zauważyłaby co się święci i nie odwiodła od tak dramatycznej decyzji?